Etykieta telefoniczna to nie etykietka – cz. II

z12048762Q

Uśmiech w głosie

                Niektórzy ludzie są mocno wyczuleni na automatyczne przekazywanie informacji przez telefon.  W pierwszej części nazwaliśmy to mową cyborga. Nie ma żadnej siły, która zmusi drugiego człowieka do kontynuowania rozmowy. Ale są magnesy. Niestety muszą iść z głębi-z naszej osobowości, wynikać z naszego charakteru. Jeśli nie masz nastroju, nie dzwoń przynajmniej do strategicznego klienta. Albo nastrój do rozmowy w sobie wywołaj. Ludzie lubią uśmiechniętych ludzi. I słychać ten uśmiech w głosie.

Przyjaźń przez telefon

Ostatnio wiele osób jest zniesmaczonych faktem, że przedstawiciele różnych firm( głównie banków) dzwonią i zwracają się do klienta po imieniu. Drażni nas też próba nawiązywania zbyt poufałego kontaktu  – „ Pani Danusiu…”; „Kochany Panie Marku”  przez osoby, których na oczy nie widzieliśmy, albo nawet nam się nie przedstawiły. Sprawy służbowe to sprawy służbowe. I dystans między rozmówcami jest potrzebny. Zapewne też takie próby nawiązania przyjaźni niektórych mogą połechtać, ale co tu dużo mówić, są sztuczne, wyreżyserowane, często stanowią pokaz wyuczonych trików. Nie jesteśmy papieżem Franciszkiem, który kilka miesięcy temu rozpoczął wielki telefoniczny ruch mówienia sobie „na Ty”, wzorem apostołów: „Mówi papież Franciszek, mówmy sobie na ty” (http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,14475357,_Mowi_papiez_Franciszek__mowmy_sobie_na_ty___Papiez.html).

Jesteśmy w tym samym miejscu

Wysłaliśmy ofertę, może ulotki, jakiś gadżet. Brak odzewu. W przypadku 90% firm tak jest. Czasami nikt się nie odzywa. Czekamy. Po drugiej stronie nikt nie czeka. Mamy lęk przed konkretną rozmową telefoniczną, albo tego dnia przed rozmowami telefonicznymi w ogóle.

Rozmowa z klientem to nie podryw. Każdy ma też prawo nam odmówić. Odłożyć słuchawkę, powiedzieć coś przykrego(„spadaj pan” to jedna z łagodniejszych form). Niektórzy po prostu nie mogą z nami rozmawiać w tym momencie. I lepiej umówić się na rozmowę w późniejszym terminie. Zyskamy podwójnie. Nie stracimy czasu, jeśli czyjeś myśli są gdzie indziej. Ale też nawiążemy jakiś szczątkowy kontakt.

Odrzucenia nie można traktować osobiście. Jest ono wpisane w pracę telemarketera, przedstawiciela, sprzedawcy. Czasami warto też przenieść rozmówcę w świat swojej oferty. Podać w trakcie rozmowy adres strony. Dosłownie można posurfować wspólnie – „ Widzi Pani – po lewej jest tajemniczy dodatek na naszej witrynie”. O ile sami znamy geografię naszej strony. Ale to my jesteśmy ekspertami, skoro wybieramy numery naszych klientów.

 

 

               

 

Komentarze

  1. Mam alergię na ludzi, którzy dzwonią do mnie z propozycją oferty i czytają z kartki. Brak profesjonalizmu

  2. Honorata | 2013-09-26 09:02

    Kolejną zasadą,którą powinniśmy tu jeszcze poruszyć jest etykieta telefoniczna, która mówi nam przede wszystkim o tym, aby telemarketerzy dzwonili o rozsądnej porze. A nie jak wielu z nich potrafi wykonać telefon po 22.

  3. OnaOna | 2013-10-03 05:22

    Dobra. Praca w telemarketingu jest jak każda inna. Niektórzy są upokorzeni jak dzwonią. I robi się gorszy zawód. Ja namawiałam ludzi przez telefon kilka lat. Różnie bywało, nieraz „ciepłe” słowa się usłyszało. Nie spotkałam się z tym, żeby ktoś po 22 drugiej barabanił, ale może.

Dodaj komentarz

Twój email nigdy nie będzie publikowany. * - pole wymagane

*
*